Mężczyźni bezsprzecznie muszą się golić. Oczywiście gdzieś tam machają nieśmiało panowie, którzy z różnych powodów wybrali image leśnego druida, chowając swoje mniej lub bardziej atrakcyjne twarze za zaroślami brody. Ich wybór mogły spowodować czynniki natury wizerunkowej lub egzystencjalnej. Pierwsi nie wydali się sobie zbyt męscy z twarzą gładką i aksamitną. Drugą grupę stanowią panowie wiecznie zabiegani, zajęci większymi problemami egzystencjalnymi niż jakieś tam dylematy wizerunkowe. Do nich włączają się ci zwyczajnie zbyt leniwi na to, by co rano wstawać pół godziny wcześniej tylko po to, żeby niezmiennie powtarzać ten sam rytuał. Szczęśliwie, wszyscy oni razem wzięci nie stanowią jakiejś znaczącej większość w kulturze środkowoeuropejskiej. W innych różnie to bywa, bo niekiedy im włosów na brodzie będzie więcej, tym mężczyzna jest bardziej męski i przystojny. Wszyscy pozostali panowie, skoro już raz zdecydowali się podążać drogą bez bród, muszą systematycznie zaopatrywać się w przyrządy pomagające im o ten wymuskany wizerunek należycie zadbać. Podstawą kosmetyczki męskiej jest oczywiście dobrej jakości maszynka, pędzel do golenia, krem do golenia i kosmetyki łagodzące podrażnienia skóry po goleniu. Istnieje kilka firm specjalizujących się w produkcji znakomitych kosmetyków do higieny i pielęgnacji twarzy mężczyzny, na przykład angielska manufaktura dr Harris, której ręcznie produkowane kosmetyki do golenia na mokro są rozpoznawane na całym świecie. Co ciekawe, jeszcze do niedawna mężczyźni uznawani za nowoczesnych golili się wieloostrzowymi maszynkami, których producenci prześcigali się w zwiększaniu ilości ostrzy, mających gwarantować dokładność golenia. Obecnie coraz większe grono zwolenników zdobywają producenci tradycyjnych w formie, choć nowoczesnych stylistyką brzytew. Na przykład firma Dovo Razors, która reklamuje swoje produkty jako gadżety dla prawdziwego mężczyzny, daje gwarancję nie tylko dokładności golenia, ale również satysfakcję po dobrze wykonanym zabiegu.
