Każdy słyszał, mało kto widział, jeszcze mniej osób praktykuje. Mimo, że nordic walking w Polsce staje się coraz bardziej popularny, to jeszcze rzadko kiedy możemy spotkać na ulicy ludzi maszerujących z kijami narciarskimi. Wynika to po trochu z braku czasu, ale w większości z mentalności Polaków, którzy po prostu wstydzą się takiej formy rekreacji, ponieważ boją się, że być może zostaną wyśmiani. Tak samo jak kolarz, jadący w obcisłym uniformie wzbudzał kiedyś śmiech, tak dziś człowiek podpierający się kijami to odmieniec lub burżuj. Otóż nic bardziej mylnego. Przy zachowaniu odpowiedniej techniki i intensywności ten sposób na spędzenie w ruchu wolnego czasu może być dla nas zbawienny. Nie każdy z nas może biegać, gdyż dyskopatia to choroba wielu Polaków, ale chodzić może każdy. Technika o której wspomniałem to już inny problem ludzi którzy już się przełamali i zaczęli jednak uprawiać nordic walking. Jak w każdym sporcie, poza talentem i chęciami liczy się również technika. Tutaj nie jest inaczej. Odpowiednie trzymanie kijów, odpowiednie tempo marszu oraz kilka innych kwestii stanowią o efektywności i powodzeniu danego treningu. Należy najpierw zapoznać się z kimś doświadczonym lub obejrzeć film instruktażowy w sieci i samemu spróbować stać się dla siebie trenerem. Tylko wtedy będziemy w stanie wykorzystać pełen potencjał tkwiący w nordic walking.